sobota, 31 sierpnia 2013

Chapter 10 Love/Hate

'Jestes teraz naznaczona, cZyli jestes cała moja.'

Jego słowa wpadły do mojej głowy. Spojrzałam na nasze ręce, a potem spowrotem na niego. On ma mnie. Mysli, ze do cholery ma mnie.

-Nie. - powiedziałam i zabrałam ręke. Jego uśmiech zniknąl i pojawiło sie to coś dziwnego w jego oczach.
Szybko pochylił sie i pocałował mój policzek, a kiedy jego usta zaczęły  dotykać mojej skóry moja pięść dotkneła jego szczęki. Szybko odsunął sie i obdarzył mnie spojrzeniem pełnym wściekłosci.

- Powiedziałam nie!- krzyknelam kiedy dzwonek zadzwonił. Zebrałam książki i notesy i szybko uciekłam od niego do klasy. Zapowiada się długi dzień.



Dzwonek w końcu zadzwonił i mogłam iść do domu. Nie widziałam Harryego od rana i szczerze nie obchodzi mnie on. Nie można po prostu chodzić i mysleć, że sie kogoś ma. Westchnełam kiedy wyszłam z klasy i spotkałam moich przyjaciół. Gdy mnie zobaczyli, szybko odeszli. Dooobra. Zachowywali sie tak cały dzień, nawet nie usiedli ze mną podczas lunchu. Wyszłam ze szkoły zastanawiając się czy napisać do Louisa o co do cholery chodzi.



-Bella!- rozpoznałam gładki głos Zayna i  sie obruciłam.

-Zaczekaj!- krzyknął więc stanełam. Nim zdąrzył podejść, zaczęłam isc spowrotem, ale chwile po tym był już przy mnie.' Takie coś nigdy sie mu nie przytrafiło.- powiedział.

-O czym ty mówisz?- westchnęłam, rozdrażniona tym, że nie umie powiedzieć całego zdania.

-Harry, on nigdy nie został odrzucony.- wyjaśnił.' I od kiedy pierwszy raz cie zobaczył zaczął zachowywać sie tak tajemniczo.'


Patrzyłam na Zayna w zwątpieniu, myśląc, że to moze byc plan Harryego, żebym poczuła sie zle i pobiegla do niego. Nie mogłam, on nie mógł wygrać. - Ok.

-Naprawde sie go nie boisz? -Zayn patrzyl na mnie ciekawym wzrokiem.

-A czemu powinnam?- jego oczy rozszerzyly sie na moje pytanie.

-Nie wiesz?

-Tak, tak zabił 2 osoby i kilka  wysłał do szpitala, ale nie boje sie go. Bałam sie nim powiedział mi te rzeczy, ale teraz widze tylko zaborczego chłopaka, ktory mysli, ze moze miec wszystko. Myślałam, ze moge mu pomoc, lecz chyba sie nie da.'



Zayn odprowadził mnie do domu, niezgrabnie  przytulajac na koniec.
Obecnie siedze na łòżku, czytając magazyn.

- Kochanie, co ty masz na sobie? - zapytała mama w drzwiach.

- Dżinsy i koszulka, a co?- za kazdym razem gdy tak mowi, albo mamy gdzies isc, albo do kogos. A moze mamy goscia?

-Obiad gotowy.- powiedziala i uslyszalam jak schodzi po schodach.
To bylo dziwne...

Wyszlam z pokoju i zeszlam po schodach.
Uslyszalam chichot mamy, a gdy weszlam do kuchni lzy wypelnily moje oczy. Podbieglam do niego, przytulajac i placzac mu w ramie.- Jestes w domu.'- wyszeptalam.

-Jestem w domu, Bells.- zachichotał tata. 'Tylko na tydzień'-westchnął.

- To nie ma znaczenia, jesteś tutaj i jestem wdzieczna za to.'- szlochalam. Naprawde tu jest i trzyma mnie w swoich ramionach. Mój opiekuńczy, niesamowity, piękny tata. Pocierał moje plecy, zebym sie uspokoila i ostroznie pocałował w czolo.
Wszyscy usiedlismy do obiadu i zaczelismy jesc. Opowiedzial nam o jego koledze z wiezienia- Jacksonie i o tym jak wesoly jest, jak pomagal tacie, gdy ten sie załamywał. Dobrze ze jestem dobrą dziewczynką i wiem co jest dobre a co zle.

- To opowiedz jak w twojej nowej szkole kochanie.- tata wyrwal mnie z zamyslenia.

-Jest wporzadku.- probowala zabrzmiec wiarygodnie. Nigdy nie klamalam taty.

-Masz juz jakis nowych przyjaciol?- usmiechnal sie, probujac wyciagnac cos wiecej ode mnie.

-Ma duzo przyjaciol, prawda kochanie?- powiedziala mama.

-Umm..tak, wydaje mi sie.

- Co jest kochanie?- reka taty nagle znalazla sie na mojej. Podnioslam swoje oczy do jego.

-Nie wiem. I to jest problem...'- westchnelam. 'Nie. Harry. On jest problemem.'

Oboje spojrzeli na mnie w zdezorientowaniu. Postanowilam opowiedziec im cala historie o Harrym i o przyjaciolach, ktorzy nie zblizaja sie do mnie po tym jak Harry powiedzial, ze jestem naznaczona i, ze teraz jestem prawdopodobnie sama.


Po kilku radach, co mam zrobic, jestem w swoim lozku i leze tu dlugi czas, myslac. Mama i tata polecili mi trzmanie sie z daleka od niego i nie zakochiwanie sie w nim, ale mysle, ze jest za pozno,aby trzmac sie z dala od niego. Czesc mnie chce mu pomoc. Sprawia tez, ze moje serce miekknie gdy sie usmiecha albo smieje. Ugh to takie frustrujace. Spedzilam z nim czas tylko dwa razy, a juz daze go  jakimis uczuciami. Kiedy jestem z nim, jest calkiem mily i sprawia, ze czuje sie dobrze i wyjatkowo. Ale mimo, ze jest taki opiekuńczy i dobry, sprawia, ze go nienawidze. Spojrzalam na zegarek; 3 nad ranem. Westchnelam, wiedzac jak zmeczona bede jutro. Musze pogaac z Harrym. Czuje sie zle, ze go zraniłam.

Do : Harrry

Musimy pogadać

-Bella.


Pewnie śpi, ale co tam. Najwyżej będzie wiedział, ze się martwię, albo lepiej, przyjedzie rano, nawet jeśli tata mnie jutro podwiezie.


Od: Harry

Wyjdź na zewnątrz

-Harry


Szybko zeskoczyłam z łóżka, zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz.

-Kurwa.- wymamrotałam, gdy dotknęłam stopami, zimnej ziemi.- Harry?- rozejrzałam się, widząc nic, tylko auto. Nagle dwie ręce złapały mnie, przytulając ciasno. Jego silne ciało, oplotło moje plecy,  usta dotknęły mojego ramienia.

-Tęskniłem.- wyszeptał. Powoli odwróciłam głowę w jego stronę i wyglądał na niezwykle zmęczonego. Puścił mnie i obrócił w swoją stronę. -Proszę powiedz to, powiedz, że jesteś moja.- oparł swoje czoło o moje i złączył nasze ręce. Nie mogłam znaleźć nawet jednego słowa, aby mu odpowiedzieć. Westchnął i zamknął oczy. Wszystko czego chciałam to przytulić go.

- Jestem wyczerpana, Harry. Cały dzień myślałam o tobie. Sprawiłeś, że straciłam przyjaciół i byłam zła. Chce spędzać z tobą czas i dowiedzieć się czegoś o tobie. Ale nie  umiem zaufać ci; nie dałeś mi oznak tego, ze mogę ci zaufać.' - w końcu znalazłam odpowiednie słowa i dumnie stałam przed nim.

-Chodź ze mną Isabella. Pozwól nam uciec od świata, tylko na noc'- odsunął się i podszedł do auta.  Otworzył drzwi od strony pasażera i czekał na moją reakcje.


-------------

25 KOMENTARZY- NASTEPNY ROZDZIAŁ.

hej , przepraszam, że tak długo, nie miałam naprawdę czasu. BOZE, BYLISCIE NA TIU?? JEZU TAKIE CUDOWNE VBKLSAFSD ;( WYPŁAKAŁAM CAŁĄ PACZKE CHUSTECZEK :)

Dziękuje za 11 tys wyświetleń :)

jest was dużo, a mało komentarzy, dlatego proszę komentujcie, chociaż wiem, ze dobra połowa z was nawet nie czyta tej notki xd.

Chyba tyle. jak coś zapraszam na aska :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

WAŻNE WAŻNE WAŻNE

HEJ

CZY JEST TUTAJ KTOŚ KTO ZNA SIE NA TŁUMACZENIU I  MÓGŁBY MI POMÓC PRZETŁUMACZYĆ ROZDZIAŁ NA INNYM BLOGU??

PROSZE BARDZO O POMOC ;(

JEŚLI TAK TO PISZCIE NA ASKU ALBO W KOM.

BARDZO MI ZALEŻY'


Z GÓRY DZIĘKUJE ;(

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Chapter 9; Marked

-------------------------------

Wstałam dzisiaj wcześniej niż potrzebowałam. Wykąpałam się i jestem gotowa do szkoły.  Ubrałam się w czarny, sweter z  czarnym podkoszulkiem i normalne niebieskie, obcisłe dżinsy. Włosy są rozpuszczone i naturalne, a make-up zwyczajny; trochę maskary. Ziewnęłam otwierając telefon, gdy przypomniałam sobie, że nie odpisałam nikomu wczoraj.

Do: Danielle, Eleanor, Emily, Liam, Louis, Niall and Perrie

Przepraszam, że nie odpisałam ostatniej nocy, byłam bardzo zmęczona. Wszystko ok i naprawdę tak myślę. Porozmawiam z wami później. Do zobaczenia w szkole.

-Bella x

Usłyszałam auto zatrzymujące się pod moim domem. Zachichotałam sama do siebie. To prawdopodobnie Louis, Liam albo Danielle. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. To był on, we własnej osobie; chłopak z kręconymi włosami, opierający się o swojego Rang Rovera uśmiechając się do mnie. Szybko zebrałam klucze od domu, telefon, torbę i wyszłam. Zamknęłam drzwi i podeszłam do Harryego, który był po mojej stronie auta. Otworzył drzwi i zaoferował potrzymanie rzeczy, kiedy będę wsiadała.

-Nie, jest ok. - powiedziałam, wspinając się. Nieudolnie. Harry zaśmiał się z mojej niezgrabności i podniósł do siedzenia.

-Dziękuje.- powiedziałam, wiedząc, że moja twarz wygląda jak pomidor. Zamknął drzwi i obszedł auto do swojego siedzenia. Spojrzał na mnie na kilka sekund nim odpalił silnik i odjechał.

-Jedziemy do szkoły,tak?- zapytałam. Zachichotał nieznacznie i przytaknął głową. Jego śmiech jest naprawdę słodki. - Dziękuję za przyniesienie mnie wczoraj do łóżka.- powiedziałam. Posłał mi szybkie spojrzenie, nim skierował swoją uwagę znowu na drogę. Gdy staneliśmy na czerwonym świetle, znajomy samochód zatrzymał się obok nas. Spojrzałam na Louisa, który patrzył na mnie i pomachał mi, zanim spojrzał znów na drogę. Nagle zdał sobie sprawę, że to ja i praktycznie nie odrywał wzroku od szyby. Wybuchnełam śmiechem, chyba nigdy nie widziała czegoś śmieszniejszego w życiu. Odwróciłam się do Harryego, który patrzył na mnie jakbym była niedorozwinięta umysłowo, ale ja tylko spojrzałam w lusterko i wciąż się śmiałam. Harry odwócił swoją uwagę ode mnie i spojrzał w szybę na Louisa. Zaśmiał się nieznacznie z chłopaka nim mrugnął do niego. Pojawiło się zielone światło i Harry ruszył. W końcu uspokoiłam się i spojrzałam na Harryego, który lekko się śmiał.

-Czemu nie możesz się po prostu normalnie zaśmiać?-  zachichotałam do niego, zauważając, że ma najsłodszy uśmiech na świecie, który pokazuje dołeczki w policzkach.

Dotarliśmy do szkoły i miałam wystarczająco czasu, żeby iść po książki. Wszyscy patrzyli na mnie i Harryego, kiedy szyliśmy korytarzem.

-Jezus..- wymamrotałam do siebie. Wreszcie dotarłam do szafki, a Harry oparł się o ścianę obok mnie. Jego wzrok był skierowany na mnie, a ja próbowałam nie patrzeć na niego. Odepchnął się od ściany i stanął przede mną, sprawiając, że moje plecy uderzyły o szafkę. Podszedł bliżej, dotykając ustami mojego ucha.

-Dlaczego się nie boisz?- wyszeptał.

-Ponieważ kryje się coś więcej, za historiami o twoich morderstwach.- wyszeptałam do niego. Spiął się na moją odpowiedź i zrobił kilka kroków w tył. Jego oczy znów wyglądają na zranione, jakby ciężko próbował nie płakać.- A ja chce to wiedzieć.- dokończyłam.

Podrapał się po szyi, a język jego ciała zdradza, że jest zdenerwowany. Zrobiłam krok w jego stronę, ale on popchnął mnie na szafkę, tym razem mocniej. Upuściłam książki i czułam, że głowa zaczyna mnie boleć. Pisnęłam, gdy dotknęłam bolącego miejsca, a Harry klęczał przede mną na podłodze. Pozbierał książki i notatki, czytając niektóre zdania. Słyszałam jak niektórym zapiera dech w piersiach i  jakieś szepty dookoła, których nie mogłam zrozumieć, więc tylko wzruszyłam ramionami. On podniósł się i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

-Nie chciałem cie zranić kochanie.- wyszeptał.

Jakaś część mnie chciała go właśnie teraz przytulić, widząc na jak smutnego wygląda, ale nie mogłam. To wszytsko sprawiło, że jeszcze bardziej chciałam wiedzieć, co takiego się stało, że tak zareagował.

-Jest dobrze.- zapewniłam, posyłając mu mały uśmiech.

-Bella!- odwróciłam głowę w stronę hałasu, widząc Louisa i reszte gangu idącego w moim kierunku. Co do cholery oni zamierzają? Louis aktualnie wygląda na złego. Przyśpieszyli, a ja widziałam dłonie Liama i Louisa ułożone w pieści. Nie....Nie!

-STOP!- wydarłam się na nich, ale mnie nie słuchali. Oboje popchnęli Harryego na podłogę, więc moje książki jeszcze raz się rozsypały. Louis usiadł na nim, trzymając go za ramiona, gdy Liam zaczął go uderzać . Louis jest chyba lekki jak pióro, bo Harry zrzucił go z siebie. Szybko się podniósł i uderzył Liama w żołądek. Nie mogłam tego tak zostawić, ruszyłam między Harryego, a Liama, próbując go odciągnąć. Spojrzał na mnie w zdezorientowaniu, ale ja odwróciłam się, aby pomóc Harryemu. Próbowałam odepchnąć ramię Louisa od Harryego, kiedy ten próbował złapać oddech.

-ZOSTAW GO LOUIS.- krzyknęłam, ale on mnie nie słuchał. Podeszłam od tyłu do niego i złapałam za włosy, odsuwając od Harryego. Harry zaczerpnął oddechu, kiedy uchwyt Louisa zniknął. Lou spojrzał na mnie zły, a ja zrobiłam to samo. Przysięgam, gdyby wzrok zabijał, on by już nie żył.

-Nie możesz tak po prostu....- zaczęłam moję zdanie, ale Louis został nagle przytwierdzony do podłogi.

-Załatwię to Liam.- powiedziałam, wiedząć, że będzie chciał pomóc przyjacielowi. Harry usiadł na Louisie zamierzając go uderzyć. Złapałam jego ramię i odwróciłam głowę w moim kierunku.  Jego oczy były czarne od złości, a ja nie mogłam odnaleźć tego Harry'ego z poranka. Usiadłam na kolanach, nie puszczając jego ramienia i utrzymując kontakt wzrokowy.

-Jest ok Harry. Zostaw to.- wyszeptałam. Nic się nie stało, on tylko patrzył na mnie.- Harry?

Nagle jego oczy rozjaśniły się, a on  posłuchał mnie. Ostrożnie uśmiechnęłam się i zdjęłam ręke z jego ramienia. On zrobił to samo z Louisem i złączył nasze ręce,  a następnie podniósł nas.

-Dziękuje.- wyszeptałam, podnosząc jego rękę do moich ust i delikatnie całując.

Louis jęknął i też się podniósł.

-Co do cholery jest nie tak z tobą? Wiem, że uderzył cie wczoraj, ale to nie daje ci prawa do atakowania go. - wydarłam się na przyjaciela. Wyglądał na zaskoczonego, spuścił głowę w dół mamrocząc coś.

-Co ty mówisz?- wydarłam się na niego jak mama na dziecko.

-Przepraszam, Harry- powiedział trochę głośniej. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na Harryego, który wciąż trzymał moja rękę. Patrzył zły na Louisa, a ja stuknęłam go w żebro. Westchnął głośno i opuściła go złość.

-Jest ok, przepraszam za porwanie jej wczoraj wieczorem przed wami.- zachichotałam na jego wytłumaczenie. Uśmiech uformował się na jego twarzy kiedy spojrzał w dół na nasze dłonie.

-Jesteś naznaczona teraz, czyli jesteś cała moja.- wyszeptał w moje ucho.


------------------------------

HEJ HEJ

UPRZEDZAM, ZE NIE POPRAWIAŁAM NIC, BO CHCIALAM SZYBKO DODAC.

PRZEPRASZAM, ZE TAK DŁUGO

ALE PODOBA WAM SIĘ??

PROSZE KOMENTUJECIE I ODDAJCIE GŁOS W MOJEJ 'ANKIECIE' CZY COKOLWIEK TO JEST, PO PRAWO, BO CHCE WIEDZIEĆ ILE WAS CZYTA :))

JEJ TYLE SIE U CHŁOPAKÓW DZIAŁOO. VMA, TCA JESTEM TAKA DUMNA<3 I JESZCZE OŚWIADCZYNY, CO MYŚLICIE? :)

NASTEPNY ROZDZIAŁ TAK CHYBA ZA 2-3 DNI

TO CHYBA TYLE, DO NASTĘPNEGO, JAK PYTANIA TO NA ASKA ZAPRASZAM

EHH, PEWNIE ZAPOMNIAŁAM CZEGOŚ DOPISAĆ JESZCZE

LOTS OF LOWWW<3
---------------
J.

niedziela, 18 sierpnia 2013

INFORMACJA

HEJ KOCHANI. NIESTETY NIE MAM MOZLIWOSCI DODANIA TUTAJ ROZDZIALU. naprawde mialam nadzieje ze mi sie uda. wracam w sobote i myslalam, ze mi sie uda dodac w niedziele, ale mialam 'male' zalamanie i bylam u lekarza,ale naprawde postaram sie zebrac i dodac W NIEDZIELE.

Dziekuje wam wszystkim.


Czeka ktos??


p.s. przepraszam, ze nie odp na asku, jesli ktos pyta, ale nie mam mozliwosci. chociaz moze sprobuje jeszcze :).



-------



DO NASTEPNEGO.



----
J.

piątek, 9 sierpnia 2013

WAŻNE

Hej kochani

Jutro rano wyjeżdżam i nie wiem jak będzie z rozdziałami. OBIECUJĘ, że postaram się dodać rozdział, ale nwm jak będzie. Jade na około 1,5 tyg. Jak wrócę nadrobię wszystko.

Do następnego :)

środa, 7 sierpnia 2013

Chapter 8; Suprised

Wyrwałam się z ciepłego uścisku Louisa i jego ochronnych ramion. Nie mogę pozwolić, żeby cokolwiek mu się stało lub reszcie. Odwróciłam się, żeby zobaczyć Zayna i Harryego idących w naszą stronę, a moje serce zaczęło bić szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Dotarli do nas w mniej niż sekundę i z jakiegoś powodu znalazłam w sobie odwagę i stanęłam przed Louisem.

-Co ty robisz?- wyszeptał, ale nie mogłam zebrać się i odpowiedzieć mu. W krótce wysoka sylwetka Harryego górowała nade mną, ale nie spojrzał na mnie. Jego oczy płonęły w kierunku Louisa i nagle pięść Harryego przeszła nad moją głową i  uderzył Louisa prosto w szczękę. W połowie złapałam powietrze  z trudem kiedy obserwowałam Louisa upadającego na ziemię. Eleanor szybko pojawiła się przy jego boku, żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Harry podszedł do nich.

-Odejdź.- nakazał El(nie chce mi się już pisać całego imienia)

-CO DO CHOLERY?-  wydarłam się. Wszyscy spojrzeli się na mnie, a moje i Harryego oczy spotkały się. Były zielone, ciemne i złe. Bez namysłu podeszłam do niego i uderzyłam go w policzek z całą moją siłą. Dotknął ręką policzka z szokiem wymalowanym na twarzy. Kolor jego oczu zmieniał się w jaśniejszy zielony z każdą sekundą, nagle wziął głęboki oddech, ochryple chichocząc.
W rogu oczu widziałam, że Louis wrócił na nogi i wycofał się trochę. Harry podszedł bliżej do mnie i położył rękę na moim policzku, ostrożnie go pieszcząc.
-Jesteś zadziorna, lubię to.- uśmiechnął się, a ja nagle poczułam się wściekła.

-Nie dotykaj mnie do cholery.- wydarłam się na niego. Kim on myślał, że był do cholery? Zdałam sobie sprawę, ze wcale nie wziął ręki, zrzuciłam ją. Uśmiechnął się i nagle pociągnął za moje przedramię, zbliżając mnie do niego. Schylił się więc jego usta były blisko mojego ucha.

-Będziesz moja, zawsze dostaję to czego chcę.- próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale trzymał mnie za mocno. Próbowałam to wytrzymać, ale byłam naprawdę wściekła.
Chciałam  wyrwać się z jego uścisku, ale trzymał mnie za mocno. Ciągle próbowałam, a uczucie gniewu rosło we mnie. Uformowałam rękę w pięść i uderzyłam Harryego w brzuch. Puścił mnie i spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem, kiedy pocierał swój brzuch. Użyłam tej chwili, żeby uciekać. Wybiegłam ze szkolnej bramy i w dół ulicy. Odwróciłam się, żeby zobaczyć czy mnie goni, ale nie robił tego. Odszedł, a moi przyjaciele wołali mnie. Nie mogłam się zatrzymać, byłam zbyt przerażona. Biegłam, póki moje nogi się nie poddały.

Jestem prawie w domu i nie mogę oddychać. Kiedy miałam zamiar przebiec przez ulice, ktoś złapał mnie. Zaczęłam wołać o pomoc, ale szybko się zamknęłam, kiedy zobaczyłam kto to był;Louis. Złapałam mocno jego koszulkę i schyliłam go twarzą do mnie. Zbadałam jego ciało i poczułam łzy napływając do moich oczu wiedząc, że to ja byłam przyczyną tego, iż został zraniony.

-Jest dobrze kochanie.- wyszeptał, ocierając moje łzy.

-Nie, nie jest.- wydarłam się na niego. "Zostałeś zraniony przeze mnie, odejdź, nie chcę żeby coś ci się znowu stało.' - na koniec zdania, łzy naleciały mi znowu do oczu. Louis przybliżył mnie do siebie i zaczął pocierać moje plecy, próbując mnie uspokoić.

-Odejdź od niej.- głęboki głos Harryego rozbrzmiał w powietrzu. Louis odwrócił się i zobaczyłam go tam, ciemny, wysoki, silny i zły. Był spięty, ręce miał ułożone w pięści i widziałam, że naprawdę starał się nie rzucić. Louis spojrzał na mnie w rozpaczy, ale ja potrząsnęłam głową. ' Idź.'- wyszeptałam. Powoli odszedł, odwracając się kiedy Harry podszedł do mnie.

-Tak jest wystarczająco blisko.- przerwałam. Zatrzymał się i spojrzał na mnie w zmieszaniu.

-Co chcesz?- spytałam.

Uśmiechnął się i nie mogłam uwierzyć jaką idiotką byłam.
-Ciebie- odpowiedział. Przyciągnął mnie i podniósł. Nie krzyczałam, nie płakałam, nie robiłam nic. Nie ucieknę od niego więc po co próbować walczyć. Szedł kilka metrów drogą, nim postawił mnie przy samochodzie i otworzył drzwi.

-Wejdź.- pokierował. Zrobiłam to co mi kazał i usiadłam na siedzeniu dla pasażera.  Harry wszedł od swojej strony. Odpalił silnik i zjechał z chodnika. Jego oczy były skupione na drodze więc miałam okazie przyjrzeć mu się. Jest całkiem przystojny; brwi skierowane są we wzajemnym kierunku, pełne, różowe usta lekko rozchylone,  nos trochę długi i całkiem słodki, oczy błyszczące i jaśniejsze niż wcześniej i kręcone włosy są perfekcyjnie ułożone wokół głowy. Miał na sobie białą, trochę ciasną koszulkę, czarne dżinsy i skórzaną marynarkę. Całkiem seksi jeśli mam powiedzieć! Ręce ma całkiem duże, a wiecie co mówią o chłopcach z dużymi rękoma.  Boże, o czym ja myślę. Odkleiłam wzrok od niego i skierowałam na okno. Nawet nie wiem gdzie jesteśmy.
- Jadę dzisiaj do mojej mamy na noc tak?- w pół wyszeptałam.

Głęboki chichot wydobył się z jego klatki, kiedy potrząsnął głową na moje głupie pytanie.
-Tak Isabella nie mam zamiaru cie zabić.- westchnął.

-Ok?- powiedziałam z lekką niepewnością czy żartuje czy nie. Nie wyglądał jakby żartował.  Wypuściłam chichot, żeby zobaczyć czy zareaguje i zrobił to.

- Z czego chichoczesz?- zapytał.

-Myślałam, że żartujesz kiedy zapewniłeś, ze nie zamierzasz mnie zabić.. - wyszeptałam, patrząc w dół na ręce.  Obserwowałam jak jego twarz wykrzywiła się w mały uśmiech.

-Wciąż nie wiesz czego się boisz, nie?

Spojrzałam na niego. Zamierzał mi powiedzieć? Czy w końcu miałam się dowiedzieć czego się bałam?

-Nie. - proszę, proszę powiedz mi. Co jeśli boję się go bez powodu?

Odpiął się i wyszedł z auta. Rozciągnął się, otworzył moje drzwi i pociągnął za ramie.



Złapał mnie, więc nie upadłam i usadowiłam się obok niego, trochę za blisko na tylnych siedzeniach. Spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem i ostrożnie położył rękę na moim kolanie.

-Zabiłem dwoje ludzi i kilkoro wysłałem do szpitala ze stanem zagrażającym życiu. - Jak może dotykać mnie tak ostrożnie, kiedy jest taki niebezpieczny? Ciągle patrzył na mnie. Nawet wyglądał na zranionego, jakby wspomnienia załamały go. Wiem, że powinnam uciekać z auta.  Wiem, ze powinnam zacząć wołać o pomoc kiedy tylko wyjdę z auta, ale coś w moim sercu podpowiadało mi, aby tego nie robić.

-Czemu ich zabiłeś?- wyszeptałam. Mocniej zacisnął szczękę i ciaśniej oplótł dłonią moje kolano. Jego oczy pociemniały, ale mogłam zobaczyć  w nich przebłysk bólu. Wyglądał na zranionego, i tak jakby zauważyłam niepewność w nim.  Ostrożnie położyłam rękę na jego i lekko ścisnęłam.

-Jest ok, nie musisz mówić.- w pół wyszeptałam.

Jego oczy znowu się zmieniły, ale w bardziej zmieszany wyraz.

-Co sprawia, ze myślisz, że miałem jakiś powód?-  zapytał.

-Twoje oczy- oświadczyłam rzeczowo. Spojrzał na mnie i przytaknął, nie wiedząc co powiedzieć. Nie wiem czemu, ale teraz nie czułam się przestraszona. Zbliżyłam się do niego , chcąc tylko go pocieszyć.  Przesunął się niezgrabnie, gdy położyłam głowę na jego ramieniu. Naprawdę nie wydaje mi się, że się tego spodziewał.



Czułam, że jestem opleciona kołdrą....czekaj.... CO? Szybko otworzyłam oczy i kiedy próbowałam usiąść, uderzyłam w coś i upadłam.

-Ow.... - wymamrotałam, kiedy pocierałam czoło.

-Wszystko dobrze?- głęboki głos Harryego rozbrzmiał w moich uszach i zobaczyłam go siedzącego na moim łóżku pocierając swoje czolo. Jego oczy wyglądały na zmartwione, napiął się znowu i powoli usiadł. Rozejrzałam się, widząc wszystkie znajome rzeczy z mojego pokoju.

-Przywiozłeś mnie do domu...- wyszeptałam. Zaśmiał się i wziął moją rękę z czoła tak, ze mógł na mnie spojrzeć.

-Zrobiłem wiele złych rzeczy Isabella, ale nigdy nie kłamię.- pochylił się i delikatnie przyłożył usta do mojego czoła. Czy właśnie mnie naznaczył? Nie, tu nie ma ludzi.

-Wyśpij się moja droga, zobaczymy się rano - wyszeptał, nim opuścił pokój.


Kurwa, co za dzień. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że mam po jednej wiadomości od każdego z przyjaciół oraz nieodebrane połączenie i jedno od mamy.

Od: Louis

Nie powinienem cię opuszczać. Wszystko ok?;(

-Lou x


Od: Perrie

Louis powiedział nam co się stało. Wszystko dobrze kochanie? ;o

-Perrie xoxo



Od: Eleanor

Gdzie jesteś kochanie? Nie obchodzi mnie czy cos mi się stanie, przyjadę do ciebie

-El


Od: Emily

Kochanie nie powinnaś nas opuszczać, martwię się, wszystko ok? :(

-Em


Od: Liam

Przyjadę po ciebie kochanie, gdzie jesteś?

-Liam :) x


Od: Danielle

Martwię się, odpowiedz komuś z nas.

-Dani


Od: Niall

kochanie gdzie jesteś?

-Nialler



Od:??

Wyglądasz pięknie, kiedy śpisz

-Harry.xx


CO?

Kurwa, co za dzień.



------------------------------

Hej

-Przepraszam, ze wczoraj nie dodałam, ale nie było mnie prawie cały dzień w domu, a na wieczór wi-fi mi się psuło ;(

-W niedzielę wyjeżdżam i nwm jak będzie z rozdziałami..

- postaram się jutro dodać następny, a może dzisiaj jeszcze

-no to komentujcie etc

Do następnego

P.S. AHA I TEZ WAS WSZYTKICH KOCHAM. DZIEKUJE ZA TE MIŁE KOMENTARZE<3


------------

J.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Chapter 7; Shadows


'Jesteś w kłoptach Bella.'


Szept Eleanor ciągle powracał do mojej głowy. Wszyscy siedzieliśmy  w klasie od plastyki, nikt blisko mnie z wyjątkiem Zayna i Harryego. Ale coś innego przyszło mi do głowy. Nie wiem dlaczego mam się go bać. Zdecydowałam napisać do Louisa o tym.


Do: Louis

Lou, wariuję, ale dlaczego? Czego mam się bać?

-Bella x

Wiedziałam, ze jest za mną. Nigdy wcześniej nie widziałam go w klasie, ale dzisiaj zdecydował się dołączyć do nas. Wybrał siedzenie za mną.

Od: Louis

Przepraszam Bella, ale nie chce skończyć tak jak Jake. Zrobię wszystko, żeby sprawić, abyś była wolna, ale muszę się maskować. Postaram się coś zrobić, obiecuję. Tylko nie pozwól mu cię zaznaczyć. Jeśli to zrobi, boje się, że nie będę mógł zrobić zbyt wiele.

-Lou x

Taa, dzięki Louis. Teraz zdecydowanie wiem czego się boje. Schowałam telefon do torby i skupiłam swoją uwagę na ogromnej, białej kartce przede mną. Myślę, że powinnam zacząć. Zaczęłam ryswoać coś ołówkiem, ale nie wiedziałam co robię. Wciąż myślałam o tym jak mam trzymać się z daleka od Harryego. Jeśli odstraszy moich przyjaciół jak mi pomogą? Jeśli mnie naznaczy....czekaj, wyciągnęłam telefon znowu.

Do: Louis

CO MASZ NA MYŚLI MÓWIĄC 'JEŚLI MNIE NAZNACZY'?

Moje serce łomotało, a głowa wirowała, ale z jakiegoś powodu ciagle próbowąłam rysować. Wciąż nie mogę zrozumieć czym jest to co rysuję, ale zdecydowanie nie jest to coś wesołego. Jest na nim dużo cieni, a mamy 1,5 godz do końca.

Od: Louis

Naznaczy cię po przez pokazanie znaku miłości innym. Coś jak; pocałunek w policzek lub czoło, łapiąc twoją ręke, przyciągając cię do niego; etc

-Lou x

Nie może tego zrobić! Ja go nawet nie lubię. Jego pojawianie się jest groźne, a ja nie lubię tego.



-To tak jakby patrzeć w lusterko kochanie. Dzięki, naprawdę to lubię.'- usłyszałam ochrypły głos zbyt blisko mnie. Spojrzałam na mój rysunek, zdając sobie sprawę co zrobiłam. Zapatrzyłam się na to i zdałam sobie sprawę, że rysunek przedstawiał jego kiedy stał przed klasą i rozmawiał z Zaynem. Jego twarz jest pozbawiona emocji, oczy ciemne, jego ubrania; także ciemne. Był otoczony cieniami, które nadawały mu kształtu. Był jedyną wyraźną rzeczą na rysunku. Mam zamiar to zniszczyć. Chciałam to wyrzucić..

-Dobrze klaso, pokażcie swoje rysunki.- zamarłam. Nie mogłam tego pokazać. Nim mogłam zrobić cokolwiek, rysunek został zabrany ze stojaka i wzięty do nauczyciela. Spojrzałam na niego, kiedy się uśmiechał z rysunkiem w ręce. Jak on mógł? Nauczyciel nawet nie spojrzała na dzieło. Harry odwrócił się i uśmiechnął się do mnie. Nawet nie wiem kiedy to się stało, gdy nagle pojawił się przede mną.

-Naprawdę podoba mi się ten rysunek. Następnym razem będę pozował dla ciebie.- mrugnął do mnie, nim zajął miejsce. Naprawdę chce mi się wymiotować, jestem przytłoczona. Nauczyciel przeglądał rysunki. Wiedziałam, że to zajmie tylko chwilę i zapyta kto narysował mój rysunek, byłam jedyną osobą, która się nie podpisała.

Nauczyciel nagle zamarła. Oderwał wzrok od obrazu i spojrzał na nas. 'Kto to narysował?' - podniósł mój rysunek, pokazując go wszystkim. Słyszałam jakieś plotki i szepty dookoła, więc nie odpowiadałam.

-To Bella.- głos Zayna rozbrzmiał w klasie. Poczułam wzrok wszystkich na mnie i spojrzałam na moich przyjaciół ze strachem.

-Co do cholery?- Eleanor poruszała ustami. Nauczyciel podszedł do mnie i poprosił o podpisanie rysunku. Zrobiłam to, a on odszedł jeszcze raz z moim rysunkiem. Dlaczego tego nie podarłam?

-To jest najbardziej niesamowity rysunek wykonany przez ucznia jaki kiedykolwiek widziałem.- nauczyciel powiedział-  panienko  Jennings miałabyś coś przeciwko gdybym  zapisał cię na krajowe zawody rysownicze (?) ?'

Tak, tak miałbym coś przeciwko. 'Nie proszę pana.' CO?

Od: Eleanor

Co ty do cholery robisz Bella?


Do: Eleanor

Nie wiem

Naprawdę nie wiem. Dzwonek w  końcu zadzwonił, a ja chyba nigdy wcześniej nie wyszłam szybciej z klasy. Pobiegłam do mojej szafki, żeby wziąć pracę domową i iść do domu tak szybko jak to było możliwe. Nie to, ze się nie boję, ale to jest lepsze niż bycie tutaj. Miałam zamiar zamknąć moją szafkę kiedy ktoś inny zrobił to za mnie. Czy mam wgl odwagę żeby zobaczyć kto to?
Skierowałam swój wzrok na osobę, która zamknęła moją szafkę. I przysięgam, ze nigdy wcześniej nie byłam bardziej szczęsliwa , z powodu zobaczenia osoby jak teraz.

-Chodźmy.- powiedział Louis, łapiąc mnie za talie i ciągnąc przez tłum. Wyszliśmy ze szkoły.

-Przepraszam Louis. Naprawdę przepraszam.- poczułam łzy napływające do moich oczu i czułąm   się bezsilna. Jakby nic nie mogło mi pomóc.

-Nie.- Louis powiedział przybliżając mnie. Mogłabym skłamać gdybym powiedziała, że go nie kocham. Jest jak starszy brat, którego nigdy nie miałam i jest zdecydowanie jedynym, z którym jestem tak blisko. Własnie mielismy opuszczać bramkę. Nigdy nie chciałam opuścić szkoły bardziej niż teraz i spotkać się z moją mamą.

-O, TOMLINSON.- zamarliśmy na naszej drodze. Wystraszyliśmy się i to była moja wina. Jeśli wrócimy do domu będziemy bezpieczni? Co stanie się z Louisem? Jeśli zostanie zraniony przeze mnie, nigdy sobie tego nie daruję. Spojrzałam na niego, a on na mnie, biorąc mnie w swoje ramiona. On mnie broni. On mnie broni przed chłopakiem, kiedy sam boi się o swoje życie.


--------------------------------------------
(szczerze to jakoś nie rozumiem końcówki xd)
HEJ HEJ,

-dodałam wcześniej, bo bardzo łatwo mi się tłumaczyło, dużo łatwiej niż drugiego bloga

-dziekuje za komentarze :)

- następny rozdział będzie NAPRAWDE ciekawy :)

-postaram się dodać go jutro, ale

25 KOMENTARZY I BEDZIE NASTEPNY ROZDZIAŁ

- i mój ask z seksi ikonką

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Chapter 6; Loads of love & dark eyes

Pieprzony alarm. Pieprzony poniedziałek. Pieprzyć wszystko..O mój Boże poniedziałek. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że mam nową wiadomość od Liama.

Od: Liam

Cieszę się, ze wszystko dobrze, do zobaczenia jutro.

-Li :) x


Nic nie jest dobrze. Ledwo spałam w nocy. Źle się czułam. Wymiotowałam wtedy i teraz też, chce zostać w domu.  Ale nie chce zostawać tu sama, bez nikogo kto mnie przed nim obroni. Nie mogę zapytać mamy czy mogę nie iść do szkoły, bo jej osiemnastoletnia córka jest trochę zmęczona. Wypuściłam głębokie westchnienie i poszłam do szafy. Słyszałam deszcz uderzający o okno. Kochamy brytyjską pogodę, nie?
Czekaj, jeśli Harry chce mnie, bo myśli, ze jestem gorąca, to powinnam ubrać się niezbyt korzystnie.  Wyciągnęłam białą koszulkę, czarną bluzę z kapturem i jasnoniebieskie, rozdarte dżinsy.  To powinno pomóc! Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Odłożyłam ubrania i odwróciłam się do lustra, aby tylko westchnąć na odbicie w lustrze. Byłam bledsza niż zwykle i miałam czarne wory pod oczami. Ew, to nie było to co chciałam widzieć. Założyłam ubrania, nałożyłam trochę podkładu dookoła oczy, ponieważ nie mam większych kłopotów ze skórą. Nałożyłam maskare i uśmiechnęłam się z efektu. Bleh, wciąż wyglądam źle. Uczesałam włosy i związałam w koński ogon. Zabrałam torbę z mojego pokoju i zeszłam na dół. Mamy już nie było, więc wzięłam klucze i wyciągnęłam telefon. Tęskniłam za tatą dookoła. Zawsze podwoził mnie do szkoły, więc codziennie jedliśmy razem śniadanie. Zawsze psuł mi fryzurę, kiedy ją ułożyłam. Krzyczałam na niego, a on się śmiał i dawał mi śniadanie.
Łzy naleciały do moich oczu, właśnie kiedy usłyszałam pukanie do drzwi i telefon.


Od: Liam

Spóźnie się trochę kochane,  Będę o 10

-Li :) x

Więc kto mógł przyjść teraz? Wolno podeszłam do drzwi i kiedy je otwierałam serce prawie mi wyskoczyło.  Moje serce opadło kiedy zobaczyłam ... przyjazny uśmiech Louisa i zaraz po tym mocno mnie uścisnął. Przez to, ze uścinęłam go bardzo mocno i położyłam głowę w zagłębieniu jego szyji, mogłam trochę wyjawić swoje uczucia, ale mimo moich obaw nic nie powiedział. Pocierał powoli moje plecy, uciszając mnie.
Staliśmy tak z pół minuty, więc zdecydowałam się to przerwać.  Oderwałam się od niego i podeszłam do lustra, które stało w korytarzu. Uzyłam rękawa, aby delikatnie wytrzeć łzy i rozmazaną maskare. Na szczęście nie wyglądałam, jakbym płakała. No chyba, ze spojrzysz w moje oczy to widać, ze są czerwone.

-Co ty tutaj robisz, Lou.- Wyszeptałam.

-Czułem się źle, że nie odprowadziłem cię ostatniej nocy, więc przyszedłem, aby odprowadzić cię do szkoły.- Wyjaśnił.

-Liam przyjedzie mnie podwieźć. Możemy jechać razem.

Louis podszedł do mnie, wziął w ręce moje policzki  i spojrzał mi w oczy.

-Co się stało kochanie?- zapytał powoli.

-Chłopak przyszedł ostatniej nocy, powiedział......- przerwałam w połowie zdania, gdy przypomniałam sobie jego słowa.

-Co powiedział? I jak wyglądał?- Louis pytał spokojnie.

-Powiedział, ze jest za poźno i, że Harry mnie zdobędzie, ponieważ on zawsze dostaje to czego chce. I, że nie mogę się temu sprzeciwiać.- W połowie wyszeptałam.' Miał czarne włosy uczesane do góry, czarne oczy, perfekcyjną twarz, palił i łagodny głos.

-Zayn.- Louis zamyślił się. Nie chciałam mu przerywać. Sama musiałam pomyśleć. Nagle, obojgu nam przerwano rozmyślenia waleniem do drzwi. Louis odwrócił się i otworzył je.


-Witaj kolego.- wykrzyknął i uśmiechnął się.



Miałam wsiadać do auta kiedy coś przykuło moją uwagę. Czarny Rang Rover.  Zamarłam na chwilę, nim szybko wsiadłam do auta. Chłopcy przyszli kilka sekund później, a Liam prawie krzyczał na Louisa za to, że pozwolił mi iść ostatniej nocy.

-Jedź.- Wyszeptałam. Oboje odwrócili się, żeby na mnie spojrzeć.

-Co?- Liam delikatnie się uśmiechnął.

-Jedź.- powtórzyłam, kiwając w kierunku samochodu Harry'ego. Oboje stracili uśmiech, a Liam szybko włączył silniki i odjechał. Mogę powiedzieć, ze zapowiada się nerwowy dzień.



Druga połowa się zakończyła, co oznacza, ze zostały tylko 4 godz do powrotu do domu. Boże, nienawidzę poniedziałków. Szłam w dół holu z Niallem, moim naukowym partnerem(?). Wkrótce natknęliśmy się na mój mały gang, nie mogłam nic poradzić, ale zaśmiałam się. Uwielbiam to jak starają się mnie chronić, mimo, że znają mnie tydzień.

-P-porozmawiamy p-potem B-bella.- Niall zaczął się jąkać. Spojrzał na Emily, a później znów odwrócił się w moją stronę.

-Hej, co się tak gorączkujesz kolego? Wszyscy przyjaciele Belli są naszymi przyjaciółmi oczywiście.- Perrie zachichotała.

Obserwowałam jak patrzy na Emily marzycielskim wzrokiem. Mój wzrok podążał z jego twarzy na jej, a potem znów na jego. Tak jakby ona nie wie, że on tu jest. Stoi i rozmawia z Danielle o czymś.

-Hej, Ems chciałabyś się spotkać z Niallem?- uśmiech rósł na moich ustach kiedy widziałam jak Niall niezgrabnie zmienia pozycję.

Emily odwróciła się w jego kierunku i coś jakby było między nimi.
Mogę powiedzieć. Mój tata zawsze mówił mi, że mam nosa do rozpoznawania miłości od pierwszego wejrzenia. Mój wujek poślubił dziewczynę, którą mu doradziłam, aby zaprosił na randkę. To samo było z moim kuzynem. Także dałam kilka rad koledze mojej mamy i teraz jest zaręczony. Jedna z moich starych przyjaciółek z Londynu będzie obchodziła trzecią rocznicę z chłopakiem, którego pomogłam jej zdobyć. Więc na pewno jest coś pomiędzy Emily i Niallem.

- Więc, Niall chciałabyś się spotkać z nią u Pabla o siódmej. Czyż nie cudownie?- Zachichotałam kiedy oboje się zarumienili.

-NI-nie wydaje mi s-się żeby E-emily chciała.- Niall znów zaczął się jąkać.

Emily zwróciła głowę w jego kierunku - 'Nie miałabym nic przeciwko'.- wymamrotała.

Oboje zrobili ten 'marzycielski wzrok', zanim się uśmiechnęli do siebie. Ah, jestem cholernie dobra.


-Bella!- odwróciłam się i zobaczyłam Jake'a. Miły chłopak, o rok starszy od nas, szedł w moją stronę. 'Hej kochanie' powiedział kiedy zbliżył się do mnie.

-Hej, Jake.- Uśmiechnęłam się grzecznie do niego. Każda singielka w szkole chciała z nim chodzić. Jest piękny, wysportowany, miły, zabawny i zadbany. Jest też w nim coś czego nie lubię. Nie wiem co to, wydaje mi się, że po prostu nie jest w moim typie.

-Co robisz dzisiaj wieczorem?-zapytał. ' Ponieważ jeśli nie byłabyś zajęta, byłbym szczęśliwy jeśli zechciałabyś pójść ze mną na jakiś film? Jest nowy horror, a wydaje mi się, że jesteś jedyną dziewczyną, która lubi horrory.' Wziął głęboki oddech. ' I naprawdę cię lubię.'

Poczułam jak krew napływa do moich  policzków.' Jasne, kiedy?'

-Podjadę do ciebie o 5. Może być?-uśmiechnął się bezczelnie.

-Brzmi dobrze.- Uśmiechnęłam się. Schylił się i pocałował mnie w policzek zanim odszedł.



Dwie lekcję się skończyły, co oznacza, że zostały 3 godz do końca. Nie widziałam Zayna ani Harryego dzisiaj. Więc czuję się bardziej zrelaksowana i pewna siebie. Dziewczyny i ja siedzimy w kawiarni, czekając na chłopaków, którzy mają przyjść z naszym jedzeniem. Mówiąc o chłopakach mam na myśli Liama, Louisa i Nialla. Dzisiaj, zauważyłam, że jest też coś między Liamem i Danielle. Więc zdecydowałam poplotkować trochę z moją małą laleczką.

-Perrie, co jest między Dani i Li?- wyszeptałam jej do ucha.

- Randkowali, ale później Liam musiał wyprowadzić się z rodzicami . Później już nie wrócili do siebie i ich relacje były trochę napięte. Nie byli tak blisko, jak byli zanim zerwali. Myślałaś o tym, żeby ich zbliżyć......wiesz....może żeby byli razem.

Uśmiechnełam się do niej.' Zmieńmy to.' Perrie zachichotała.

Chłopcy wrócili z jedzeniem. "Liam!' rozpromieniłam się.

-Tak kochanie?

-Gotowy na wyzwanie?- uśmiechnęłam się znacznie.

-Śmiało.

Mrugnęłam do Danielle, co sprawiło, ze na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie.  ' Wyzywam cię, abyś pocałował Danielle.' Perrie wybuchnęla smiechem, a ja zachichotałam nieznaczenie na niekomfortowe zachowanie Liama. ' No dalej' zachęciłam go.

Spojrzał na nią nerwowo. "Mogę? Ponieważ jestem prawie pewnien, ze jeśli tego nie zrobię, dostanę jakąs okropną karę.' zachichotał.

Ona tylko przytaknęła. Liam usiadł obok niej i pochylił się. Zamknął oczy i nieznacznie zbliżył ich usta. Ona zrobiła to samo. Wkrótce ich usta się spotkały, i nie wiem czy to możliwe, ale sama poczułam jakieś napięcie wokół nas. Oni zdecydowanie muszą być razem. Nie przerwali pocałunku. Przybiłam piątkę z Perrie i zaczęłam jeść lunch.

Stałam przy szafce, zbierając książki. Następna lekcja to plastyka i jestem naprawdę podekscytowana. Mamy rysować to co się dzieje teraz w naszym życiu. Nadal nie zdecydowałam się co wybiorę, ale moja wyobraźnia jest szalona, więc jestem pewna, ze coś wymyśle.

-Hej Bella.- odwróciłam się i zobaczyłam Jakea. Był pokryty siniakami i zeschniętą krwią. Utkwił swój wzrok w podłodze i nie ważne jak bardzo próbowałam nawiązać z nim kontakt wzrokowy, nie udało mi się to.

-Co?- wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć jego twarzy, ale on odsunął się.

-Posłuchaj, przyszedłem tylko po to, aby powiedzieć ci, że nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać i wolałbym abyś trzymała się z dala ode mnie od teraz.'- potem odwrócił się i szybko odszedł. Znalazłam dziewczynę z mojej klasy patrzącą w napięciu. Podeszłam do niej, aby zapytać ją o cokolwiek. Kiedy miałam zamiar cos powiedzieć, ona zabrała swoja torbę i uciekła. Odwróciłam się do moich przyjaciół, którzy pojawili się nie wiem skąd, a następnie posłałam im pytający wzrok. Wszyscy byli naprawdę spięci i nikt nie chciał spojrzeć mi w oczy. Poczułam, że ktoś patrzy na mnie więc odwróciłam się aby znaleźć obserwatora.  To był on. To był ON. Zimne, ciemne i pożądliwe oczy. Umięśnione, wysokie i onieśmielające ciało. Czekoladowe, kręcone włosy i triumfujący uśmiech. Harry.
Znowu odwróciłam się do moich przyjaciół. Chłopcy cofnęli się kiedy 'oglądalam' Harry'ego.
Eleanor zbliżyła się do mnie.

-Jesteś w kłopotach Bella.- wyszeptała.


---------------------
 JEST BARDZO DUŻO WYŚWIETLEŃ ZA CO DZIĘKUJE, ALE CHCIAŁABYM, ZEBY BYLOW WIĘCEJ KOMENTARZY. WIEC 20 KOMENTARZE- NASĘPNY ROZDZIAŁ

Hej

-PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO, ALE
a) miałam urodziny więc jeden dzień w tył
b) ktoś ciągle do mnie dzwonił czy gdzieś nie wyjde, wiec nie odmówię  cnie
c) rozdział całkiem drugi

- i jak podoba się?


-jak już będziecie komentować to pamiętajcie, ze mam uczucia

- i mój ask jak macie pytania NADAL MAM MEGA SEKSI IKONKE

-to chyba tyle, jak jakieś pytania to smiało

----------------------
J.